Złośliwy ojczym.

My, Świat, który nas otacza
Hikki
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 1
Rejestracja: 19 lut 2021, 19:36

Złośliwy ojczym.

Postautor: Hikki » 19 lut 2021, 19:39

Urodziłam się zbyt wcześnie z niedotlenieniem czego wynikiem jest uszkodzony układ nerwowy. Skutkuje u mnie to tym, że mam ograniczony zakres ruchu kończyn, zbyt napięte mięśnie, trudności z równowagą oraz zaburzenia mowy. Kiedy byłam w gimnazjum zdiagnozowano u mnie także dyskalkulię – nie umiem liczyć w pamięci nawet w zakresie dziesięciu i korzystam z palców, kalkulatora czy liczydeł. Dzisiaj mam 27 lat, podchodziłam do matury wiele razy i pomimo korków nie udało mi się jej zdać. Aktualnie mieszkam z mamą i jej nowym partnerem bo ojciec zwiał tuż po tym jak zdiagnozowano u mnie niepełnosprawność, miałam wtedy osiem miesięcy. To nie tak, że nic nie próbowałam robić ze swoim życiem i żyję tylko renty. Trzy razy byłam na płatnych stażach, ale żaden z pracodawców nie chciał mnie zatrudnić. Do call center nie chcą mnie przez wadę wymowy i brak cierpliwości do tłumaczenia klientom czegokolwiek (zwolnili mnie po trzech dniach po tym jak rozpłakałam się w słuchawkę gdy klient mnie o coś dopytywał) Próbowałam też być youtuberką, pierwszy kanał był o ulubionych książkach a drugi o niepełnosprawności, Pomimo, że długo prowadziłam te kanały to żaden z filmików nie przekroczył setki wejść. Teraz piszę opowiadanie inspirowane moim życiem, może coś z tego wyjdzie, oczywiście nie mam zamiaru z tym iść do wydawnictwa, na razie publikuje w necie, opinii albo nie ma, albo czytelnicy poprawiają moje błędy, pozytywnych opinii jest zaledwie kilka.
Jedyne co wychodzi mi to rehabilitacja, cztery lata wstałam z wózka, chodzę przy balkoniku, o ile lewa ręka zawsze była ta zdrowa to prawa kiedyś była bez ruchu, teraz jestem w stanie chwycić balkonik i powoli się ubrać. Bardzo przyłożyłam się do ćwiczeń mam dwa razy w tygodniu zajęcia w gabinecie rehabilitantki, pięć razy w tygodniu rehabilitację domową na NFZ, cztery razy do roku intensywne turnusy rehabilitacyjne oraz ćwiczę sama w domu. Zdrowa nigdy nie będę, ale jest szansa, że będę chodziła przy kulach a nie przy balkoniku i z asystą bo boję się chodzić sama poza domem. Na tych turnusach poznałam mojego pierwszego w życiu przyjaciela. Muszę przyznać że jestem sama trochę winna mojego samotnictwa bo czułam się lepsza z powodu zainteresowań, o ludziach z klasy przypominałam sobie gdy potrzebowałam pomocy no i cechują mnie nagłe zmiany nastrojów.
I jeśli chodzi o mojego ojczyma to na początku, cztery lata temu był bardzo miły, pomocy, brał mnie na pierwsze w życiu wycieczki, jednak teraz coraz częściej słyszę porównania z jego córką która jest moją rówieśniczką, szczęśliwą żoną i matką.
„Anielka to już sama mieszkała już w jak miała 19 lat”
„Zrobiłabyś coś pożytecznego. Po co ci ta rehabilitacja?”
„Już niedługo będziesz za stara na dzieci”
„Twoje lęki przed chodzeniem to jakieś fanaberię”
Często się kłóci z moją mamą, o tym, że powinnam mieszkać sama. Przeszkadzam mu pomimo że nie utrzymuje mnie (mam rentę) i na moją rehabilitację też nie (zbieram na to)
Mama się nie wypowiada.
Nie wiem co robić...

Wróć do „My, Świat, który nas otacza”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość