Za bardzo się nad dziećmi "trzęsiemy". Wiem po sobie, a przecież kiedyś, kiedy dorastałam w domu miałam nieograniczone mozliwości. Jak był wolny dzień to wychodziłam z domu rano, wpadałam na obiad i wracalam na kolację. I nikt się nie bał specjalnie, dzieci bawiły się na podwórku, wśrod rzeczywistych znajomych. Nie poznawało się obcych, mieliśmy zapowiedziane, że jak nas ktoś zaczepi to mamy sie drzeć w niebogłosy. Jeden za drugim stawał, pilnowaliśmy sie nawzajem. Nie było opcji narkotyki, bo były trudno dostepne. Poza tym mieliśmy tyle zainteresowań, że na narkotyki zabrakło by nam czasu

Czytaliśmy dużo książek, bawiliśmy się korzystając z uroków okolicy, a do zabawy nie trzeba nam było wiele

Dziś to juz inna bajka. Szkoda, bo wychowujemy młodzież, która będzie miała trudny start w życiu, kiedy będą musieli sobie zacząć radzić sami.
Lubie sobie poczytać blogi dla rodziców, staram się odnieść do propozycji w nich zawartych
https://www.arbuziaki.pl/co-zrobic-by-moje-dzieci-wciaz-sie-nie-bily/ Nie zawsze sie z nimi zgadzając, ale zawsze dobrze jest poznać inny punkt widzenia.